just swim

 

 

 

ms022-2017-08-k069-006asb

ms022-2017-08-k069-004assb

ms022-2017-08-k069-009aasss

mamiya rb67 + fomapan

Bardzo dobrze pamiętam jak mocno chciałam nauczyć się pływać… To był mega silny impuls i natychmiastowa próba. Widziałam ludzi leżących na wodzie…ile ja bym dała wtedy, żeby też sobie tak poleżeć … choć miałam niewiele ( bo wówczas mogłam mieć zaledwie jakieś 8 lat ) to i tak oddałabym wszystko… Totalnie zakochana byłam w tej umiejętności unoszenia się na jeziorze…nie znałam zasad fizyki…wydawało mi się to wręcz magiczne. Chciałam zapanować na swoim ciałem…chciałam by zaczęło mnie słuchać … ciało nie chciało. Machałam rękami jak trzepnięta prądem i szłam na dno. Nie mogłam pojąć dlaczego… przecież inni robią to samo…i PŁYNĄ. Walczyłam z wodą, autentycznie….i chodziłam tak nad jezioro walczyć codziennie rano 🙂 pełna optymizmu i zapału z ręcznikiem w plecaku.  Koleżanki chodziły walczyć razem ze mną. Pewnego dnia złożyłam broń, pomyślałam sobie, że rzucę się w toń i niech mnie pochłonie głębia ( głębia czyli jakieś półtora metra i oczywiście przecież nie chciałam się utopić…tak naprawdę  koleżanka właśnie była rekinem  i zjadła rozbitka ). To też chyba był instynkt, bo wreszcie się udało … dlaczego ???? nie zacisnęłam ani jednego mięśnia… miałam paść trupem, a padłam żywcem … popłynęłam…odkryłam, że potrzebny jest tylko luz. Luz w głowie… będzie luzem w ciele…a wtedy popłynę gdzie tylko zechcę … takie to proste….a jednak czasem takie trudne…. ech …. życie to ocean <3

be gentle like a flower

 

 

ms022-2017-06-k053-027sv

penax k 1000 + kodak portra

summer vibes

 

 

ms022-2017-06-k060-001ss

lubitel 166 + kodak portra 400

let’s turn back time …

 

 

ms022-2017-06-k056-003asas

mamiya RB 67

weekend

 

 

ms022-2017-06-k055-011ss

ms022-2017-06-k055-010ass

ms022-2017-06-k055-016ss

ms022-2017-06-k055-009ass

ms022-2017-06-k055-020ss

ms022-2017-06-k055-019ss

ms022-2017-06-k055-027ss

ms022-2017-06-k055-029ss

ms022-2017-06-k054-029ass

ms022-2017-06-k053-037ss

ms022-2017-06-k055-030ss

ms022-2017-06-k055-024ss

W piątek pojechaliśmy w Bieszczady. Jak dobrze pamiętam to w sumie…hmmm… w kilkanaście osób, czyli sama śmietanka. Świetna impreza…jak to zawsze bywa w doborowym towarzystwie, nie nudził się nikt. Ze śmiechu prawie wyplułam płuca, a z przejedzenia prawie pękłam. Plan był taki, że w sobotę trzeba pochodzić, poszwendać się po górkach… Poszłam spać o trzeciej w nocy … na ustach niosąc ” zacznij od Bacha ” i w sumie niewiele myślałam co będzie później… Nad ranem cały pokój chrapał, mój pies wczołgał się na materac znajomych i położył się centralnie pomiędzy parą zakochanych…w samiutkim środeczku…na plecach, kołami do góry… jakże by inaczej…w nogach się przecież nie położy. Obudziło mnie to i śmiałam się chyba nawet głośno i wtedy usłyszałam dzwony….dzwony ? …myślę….jakie dzwony ? o co chodzi ? patrzę, dochodzi szósta… i w tym momencie dotarło do mnie, że to żadne dzwony, ale deszcz…tak mocny, że dudni w co się da…parapet, okno, rynnę… Oooo jak miło, pośpię jeszcze …ależ mi cudnie… opatuliłam się śpiworkiem i znalazłam po omacku kawałek poduszki…wtem znienacka do mej dzwonnicy spokoju ( jak to zwykle w moim życiu bywa, gdy planuję odpoczywać ) wszedł kolega oznajmiając, że idzie w góry…z takim drugim, co to idzie po górach pobiegać… Pomyślałam …zwariowali na amen… i chcąc przewrócić się na drugi bok…nie dowierzając własnym ruchom… wstałam i przetarłam oczy ( jak to się stało, do dziś nie rozumiem )…poprosiłam głośno o kawę i wskoczyłam w najcieńsze spodnie jakie miałam ( to są tak zwane resztki zdrowego rozsądku w ….przecież lepiej jak mokre jest cienkie, niż jak mokre jest ciężkie i grube ). W moje ślady poszły jeszcze dwie osoby. Poszliśmy, ha! a jak! na Tarnicę, jak już zmoknąć, to na całego. Po godzinie byłam mokra…a po pięciu kapało z każdej części mojego ciała. Mgła, wiatr, zimno i ani razu nie klęłam pod nosem… o rany, czy to znaczy, że było raczej spoko ? no ..chyba właśnie tak było…
Przeczytałam kilka książek i przejechałam trochę kilometrów w potrzebie opisania samej siebie, w potrzebie poznania moich możliwości i granic… i wciąż czuję, że przesuwam je nieustannie. Nieustannie chcę więcej…więcej wrażeń, doznań, chcę więcej biegać, coraz mocniej smakować, che więcej zobaczyć i przez to więcej widzieć na co dzień, chcę mniej spać i więcej jednocześnie ( no tak mam ) … chcę żeby mocniej padało i chcę być mokra…..chcę też żeby nie padało i chcę być sucha…

Dziękuję całej drużynie, uwielbiam Was …hmmm jak by Wam tu przysłodzić…Pedałki ;P

zdjęcia zrobione analogiem: pentax k 1000