mountains

 

 

ms022-2016-02-k014-002

ms022-2016-02-k014-006

ms022-2016-02-k014-012

ms022-2016-02-k014-014

ms022-2016-02-k014-018a

ms022-2016-02-k014-019a

ms022-2016-02-k014-021a

ms022-2016-02-k014-0100a

ms022-2016-02-k014-023

ms022-2016-02-k014-026

ms022-2016-02-k014-028a

ms022-2016-02-k014-032

… pewnego wieczoru dotarliśmy na miejsce noclegu… do tak zwanego obozu … rozpaliliśmy ognisko…jednak miejsce paleniska było zadaszone i zabudowane, w związku z czym dym nie pozwalał oddychać…staliśmy na zewnątrz i trochę było wszystkim zimno … nagle nadeszło ok 20 hindusów … usiedli w tym dymie jak gdyby nigdy nic (  naprawdę …nam łzy z oczu płynęły i oddychać już nie mogliśmy ) a oni zaczęli się nam przyglądać… patrzyli się długo…chyba nie mogąc pojąć dlaczego nie siedzimy przy ogniu… i w końcu podeszli …wszyscy razem 🙂 podeszli i powiedzieli:
– zaśpiewamy wam piosenkę …
byliśmy nieco zdziwieni, ale w sumie czemu nie 😀
– zaśpiewajcie 🙂
– ale musicie nam pomóc
– pomożemy
wytłumaczyli co i jak … przez dobre kilkanaście minut śpiewaliśmy żeglarską pieśń po Hindusku …nagle wszystko ucichło i powiedzieli:
– to teraz wy
– my?
– tak, teraz wy, zaśpiewajcie coś…
I tak śpiewaliśmy wszyscy w tym dymie , który nas dopadł tak czy inaczej 😀 … kurtki do dziś jeszcze nie uprałam…z sentymentu trochę …( śmierdzi dymem jak gdyby to było wczoraj 😉 ) staliśmy w tym dymie niemiłosiernym i śpiewaliśmy…… wszyscy razem i każdy z osobna… staliśmy, nikt nawet nie usiadł…jeden z dziwniejszych wieczorów jakie spędziłam w Indiach 🙂 …
 
 
Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *