chill

 

 

 

_MG_0887

_MG_0883  _MG_0904

_MG_0907

_MG_0914

_MG_0875

oaza

 

mountains

 

 

ms022-2016-02-k014-002

ms022-2016-02-k014-006

ms022-2016-02-k014-012

ms022-2016-02-k014-014

ms022-2016-02-k014-018a

ms022-2016-02-k014-019a

ms022-2016-02-k014-021a

ms022-2016-02-k014-0100a

ms022-2016-02-k014-023

ms022-2016-02-k014-026

ms022-2016-02-k014-028a

ms022-2016-02-k014-032

… pewnego wieczoru dotarliśmy na miejsce noclegu… do tak zwanego obozu … rozpaliliśmy ognisko…jednak miejsce paleniska było zadaszone i zabudowane, w związku z czym dym nie pozwalał oddychać…staliśmy na zewnątrz i trochę było wszystkim zimno … nagle nadeszło ok 20 hindusów … usiedli w tym dymie jak gdyby nigdy nic (  naprawdę …nam łzy z oczu płynęły i oddychać już nie mogliśmy ) a oni zaczęli się nam przyglądać… patrzyli się długo…chyba nie mogąc pojąć dlaczego nie siedzimy przy ogniu… i w końcu podeszli …wszyscy razem 🙂 podeszli i powiedzieli:
– zaśpiewamy wam piosenkę …
byliśmy nieco zdziwieni, ale w sumie czemu nie 😀
– zaśpiewajcie 🙂
– ale musicie nam pomóc
– pomożemy
wytłumaczyli co i jak … przez dobre kilkanaście minut śpiewaliśmy żeglarską pieśń po Hindusku …nagle wszystko ucichło i powiedzieli:
– to teraz wy
– my?
– tak, teraz wy, zaśpiewajcie coś…
I tak śpiewaliśmy wszyscy w tym dymie , który nas dopadł tak czy inaczej 😀 … kurtki do dziś jeszcze nie uprałam…z sentymentu trochę …( śmierdzi dymem jak gdyby to było wczoraj 😉 ) staliśmy w tym dymie niemiłosiernym i śpiewaliśmy…… wszyscy razem i każdy z osobna… staliśmy, nikt nawet nie usiadł…jeden z dziwniejszych wieczorów jakie spędziłam w Indiach 🙂 …
 
 

tea

 

 

 

_MG_1326

_MG_1324

_MG_1328

_MG_1336

_MG_1337a

_MG_1352

_MG_1356

_MG_1372

_MG_1381

_MG_1376

_MG_1382

up in the air

 

 

_MG_1278

_MG_1277

_MG_1271

_MG_1259

_MG_1260

_MG_1258

_MG_1290

_MG_1280

 

heaven on earth

 

ms022-2016-02-k015-001small

ms022-2016-02-k015-006small

ms022-2016-02-k015-024small

ms022-2016-02-k015-014small

ms022-2016-02-k015-025small

ms022-2016-02-k015-027small

ms022-2016-02-k016-010small

ms022-2016-02-k016-018small

ms022-2016-02-k016-020small

ms022-2016-02-k016-021small

ms022-2016-02-k016-024small

ms022-2016-02-k017-006small

ms022-2016-02-k017-008small

ms022-2016-02-k017-012small

ms022-2016-02-k017-014small

ms022-2016-02-k015-023small

ms022-2016-02-k015-010small

 

Chociaż w Indiach byłam już dwa razy… pojechałam i trzeci …. wszyscy pytali dlaczego znowu tam…przecież tyle już widziałam i czy nie będę się nudzić… wiedziałam, że nie będę i paradoksalnie odkrywam, że im częściej odwiedzam ten kraj …tym lepiej się tam czuję…nie ma co ukrywać, Indie nie są dla każdego…no nie są i już. Brud i tłok, upał i hałas, jedzenie ostre i hotele bardzo ubogie…karaluchy i komary … prysznic bierze się z wiaderka, a o ciepłej wodzie można pomarzyć …  no to po co ? sama siebie pytałam wiele razy dlaczego mnie tam ciągnie … tam nagle okazuje się kim jestem..i ja to lubię …bez wszystkich udogodnień, bez ładnych ubrań, bez kosmetyków, komputera….otoczona ludźmi, którzy lgną jak tylko mogą i pytają o wszystko … jestem człowiekiem i to człowieczeństwo mnie najbardziej  pociąga 🙂 Zawsze gdy wracam z Indii czuję, że dowiedziałam się o sobie i świecie tak dużo, że z żadnej książki bym się tyle nie dowiedziała … tamtejsze warunki zmuszają by być … być …mieć oczy otwarte  zawsze … trzeba trochę też walczyć, żeby przetrwać, trzeba się siebie nauczyć 🙂

Goa to balsam na duszę … Goa to nie Indie 🙂 Goa to raj na ziemi … tu można zapomnieć o Bożym Świecie … co niektórzy tak zrobili…i zostali tam na zawsze … kiedyś była to plaża hipisów ..lata 60te i 70te … dziś klimat pozostał… czasem turyści boją się co tam zastaną przybywając pierwszy raz… bo różnie piszą w przewodnikach o tych hipisach 🙂 Ale tam nie ma żadnej komuny … tam jest raj…